W listopadzie krajem, który odwiedziłyśmy w ramach wyprawy z Małymi Podróżnikami była Wielka Brytania.
Zaczęłam, jak zwykle, od przejrzenia co do przekazania na temat Anglii mają książki z naszych zbiorów.
Żeby zachęcić dziewczyny do współpracy włączyłam im piosenkę o londyńskim moście. Na Myszkę to podziałało, a Kruszynka po jej wysłuchaniu wróciła do swoich czynności. Zdecydowanie bardziej ostatnio woli bawić się sama w przedszkole. Nawet siostry nie bardzo dopuszcza do swojej wymyślonej grupy. Całymi dniami tańczy, śpiewa i rozkłada koc na podłodze, udając leżakowanie.
Zabrałyśmy się więc z Myszką same do pracy. Na pierwszy ogień poszła kolorowanka tematyczna, którą już tradycyjnie przygotowuję na każdą z naszych podróży palcem po mapie. Znalazł się na niej angielski autobus, Big Ben, gwardzista królowej, moneta z podobizną królowej, filiżanka herbaty, Sherlock Holmes, deszczowa chmura, budka telefoniczna oraz Tower Bridge.
Myszce niełatwo było zrozumieć co to w ogóle jest budka telefoniczna i że jeszcze całkiem niedawno telefon nie był tak powszechni jak obecnie.
Przy okazji poopowiadałam jej trochę na temat samego Londynu i monarchii. Oglądałyśmy w Internecie zdjęcia Królowej Elżbiety oraz Księżnej Kate, a szczególnie ich stroje, zupełnie inne niż te u disneyowskich księżniczek.
Przygotowałam też kartę z filiżankami, które dziewczyny (Kruszynka dzień później na chwilę zaszczyciła nas swoją obecnością) miały dopasować do siebie i pokolorować.
W międzyczasie czytałam Myszce trochę o Anglii. Najbardziej przypadły jej do gustu wierszyki z książek "Co warto wiedzieć o krajach" oraz "Co kraj to obyczaj", co właściwie wcale mnie nie dziwi, bo są naprawdę świetne.
Bardzo podoba jej się także książka "Świat w obrazkach - Dzieci świata", więc razem z Kate poznałyśmy Anglię z punktu widzenia jej małej mieszkanki.
Po rysowanych filiżankach nadeszła pora na prawdziwe filiżanki i angielską herbatkę oraz ciasteczka.
Najsłynniejszy zegar świata - Big Ben - nie mógł się nie pojawić także i u nas. Na kratach z jego podobizną zaznaczyłam godziny w formie analogowej, a na zakrętkach ten sam czas był przedstawiony w formie cyfrowej. Zadaniem Myszki było dobranie zakrętek do odpowiedniego zegara.
Na deser zrobiłyśmy sobie angielski pudding czekoladowy. W jego przygotowanie włączyła się także Kruszynka.
Składniki:
1,5 szklanki mleka
0,5 szklanki wody
2 łyżeczki miodu
5 łyżek kaszy manny
3 łyżeczki kakao
Całość dziewczyny ołączyły i zagotowały, ciągle mieszając. Następnie przelałyśmy masę do foremek w kształcie gwiazdek i odstawiłyśmy je do lodówki aby zastygły.
Czas przygotowanie puddingu to około 5 minut (plus oczywiście czas stygnięcia), a czas jego jedzenia jest jeszcze krótszy. Zniknął szybciej niż się pojawił.
Myszka zaczęła przygotowywać także flagę brytyjską wyklejaną bibułą, ale zabrakło jej zapału i jeszcze jej nie skończyła.
Na zakończenie dnia, jak również naszej podróży, przeczytałam dziewczynkom bajkę angielską "O dwóch siostrach i czarodzieju", która pochodzi z książki "Bajki z całego świata", którą 25 lat temu dostałam od babci na 10-te urodziny.
Przygotowałam także do przeczytania "Misia zwanego Paddingtonem", nasz egzemplarz został wydany 1971 roku, a dostała go moja mama od swojej babci 45 lat temu także na 10-te urodziny. Teraz wieczorami będziemy czytać książkę od praprababci dziewczynek. Dlatego właśnie uważam, że książka jest najlepszym prezentem, jak żeden inny potrafi przetrwać przez długie lata i służyć kilku pokoleniom.
Grudniu będziemy odwiedzać chyba Finlandię, kraina Świętego Mikołaja czeka na nas.
Smakowity pudding :)
OdpowiedzUsuńRozpływał się w ustach :)
UsuńCiekawy warsztat. Będziemy podglądać i się inspirować, bo Anglia jeszcze u nas nie ruszona :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że możemy kogoś zainspirować :)
UsuńNie ma to, jak czytanie ze zrozumieniem. Ja jechałam z Wami do Afryki ;) Dobrze, że się zorientowałam. Niesamowita podróż, jak zawsze.
OdpowiedzUsuńMusiałaś się zdziwić, że Big Ben został przeniesiony do Afryki :)
UsuńPracowite dziewczyny i ile świata poznają.
OdpowiedzUsuńA później się im wszystko miesza, ostatnio jechałyśmy do Wisły, a one pytały czy jesteśmy jeszcze w Polsce :)
Usuń