Jedziemy na wesele . Ja - sukienka, buty, pełen makijaż - ogóle gotowa na wielkie wyjście. Mąż - koszulka, krótkie spodenki, sandały - "Mamy do przejechania prawie 100 km, jest upał - przebiorę się na miejscu." Wyjeżdżamy (dzieci zostają w domu z dziadkami i całym zestawem cioć i wujków - w sumie 8 opiekunów), sprawdzamy czy jest koszula, garnitur, krawat, prezent i wszystkie inne niezbędne rzeczy. Jedziemy, podróż mija spokojnie, nawigacja ciągnie jakąś dziwną trasą, ale za to są ładne widoki, wyświetla się komunikat: za 10 km dojedziesz do celu i nagle... "kurka wodna buty!!!" (cytat oczywiście nie jest dosłowny :) ) Wyjścia, jak z każdej sytuacji, są co najmniej dwa: 1. powrót do domu po buty - ale wtedy zamiast na 15 -tą będziemy na 18-tą 2. kupić buty na miejscu - niby nie problem, ale... tak jak z każdej sytuacji są co najmniej dwa wyjścia, tak zawsze znajdą się ze dwa problemy: 1. to jest wioska, a jest sobota godzina 14.30
Blog o podróżach, kreatywnych zabawach, nauce przez zabawę oraz książkach i grach nie tylko dla dzieci.