Dzieci są szczere, czasami nawet aż za bardzo. Z pewnością niejeden rodzic miał okazję się o tym przekonać na własnej skórze. Doświadczyłam tego również i ja. I to od każdej z córek w niedługim okresie czasu.
Najpierw oberwało mi się od Kruszynki. Podczas wieczornego słuchania płyty do nauki mówienia, gdy siedziała mi na kolanach, zaczęła dotykać mnie po brzuchu i powiedziała: "Mama ma duży brzuch". Próbowałam się jakoś bronić i mówię: "nie Kochanie, mamusia nie ma dużego brzucha". Moje dziecko jednak nie dało się tak łatwo przekonać, usłyszałam: "Tak, duży. Mama ma dzidziusia?"
No to się dowiedziałąm, wyglądam jakbym była w ciąży.
Kilka dni później Myszka postawiła mnie do pionu. Siedziałyśmy rano u babci, piętro niżej, i poprosiłam Myszkę, żeby poszła do nas się ubrać to pójdziemy na rower. Myszka poszła, jednak nie ubrała się tylko przyniosła ze sobą za duże spodenki i za ciepłą bluzkę. Wysłałam ją na górę jeszcze raz i co usłyszałam? "Ty idź, musisz łapać formę."
Chyba muszę się za siebie zabrać, podobno dzieci nie kłamią.
Och ta dziecięca szczerość ;-). Mi Dusia przytyków do brzucha raczej nie robi ale np często komentuje (niekoniecznie pozytywnie) moje krótkie włosy ;-)
OdpowiedzUsuńWłosy łatwiej zapuścić niż brzuch zrzucić :)
UsuńOj te dzieci:)
OdpowiedzUsuńNa nie zawsze można liczyć
UsuńTo prawda, szczerość dziecka jest rozbrajająca i co więcej, często zaskakująca w najmniej spodziewanych momentach ...
OdpowiedzUsuńNa szczęście moje dziewczyny przynajmniej przy obcych się powstrzymują (przynajmniej na razie)
UsuńOj te dzieciaczki :)
OdpowiedzUsuńAż strach się bać co jeszcze wymyślą :)
UsuńO tak... Nawet nasz 2,5 latek potrafi być rozbrajająco szczery.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń