Wydawałoby się, że jaskinia to nie jest dobre miejsce dla małych dzieci. Gdy wrzuciliśmy na facebooka zdjęcie, gdzie mamy zamiar zejść na następny dzień z dziewczynkami, od razu pojawił się komentarz (od mamy), że chyba zwariowaliśmy.
Gdy rano wstaliśmy, zobaczyliśmy jak pada i jakie śliskie są schody prowadzące do wejścia do jaskini to też zastanawialiśmy się czy dobrze robimy. Nie było jednak zbyt dużo czasu na rozmyślania, ponieważ jedyne wejście było o godzinie 9-tej więc jeśli chcieliśmy zdążyć to trzeba było się sprężyć. Tak więc wbrew pogodzie postanowiliśmy spróbować (wejście do jaskiń znajduje się na kempingu Pivka Jama, wstęp 11,90 euro/dorośli, 1 euro/dzieci - bilety kupuje się w recepcji).
Zejście w dół stanowiło nie lada wyczyn, szczególnie dla mnie. Przede wszystkim dlatego, że schody były faktycznie śliskie, a musiałam pilnować nie tylko siebie, ale i dziecko. Choć z moim lekiem wysokości to tak właściwie nie wiem kto kogo bardziej pilnował ja Myszkę, czy Myszka mnie.
Po chwilach grozy jakie przeżyłam na schodach Jaskinie Pivka i Czarna stały przed nami otworem. Jaskinie te są połączone ze sobą, najpierw wchodzi się do Jaskini Pivka, bo po przejściu mniej więcej połowy z 4 km udostępnionych do zwiedzania, przejść przez drzwi i znaleźć się w jaskini Czarnej.
Przed wejściem do jaskiń dziewczyny zostały uzbrojone w czołówki, co bardzo się im podobało. Poczuły się takie ważne i dorosłe. Co prawda jaskinie są oświetlone, ale nie przeszkadzało im to mieć cały czas włączonych latarek. Wyłączyły je tylko na moment, gdy przewodnik poprosił o zgaszenie wszystkich świateł, a sam wyłączył zasilanie w całej jaskini. Nagle zalała nas nieprzenikniona ciemność, nie było nawet widać czubka własnego nosa.
Jaskinie Pivka i Czarna to jaskinie krasowe należące do tego samego zespołu jaskiń, co najbardziej znana jaskinia w Słowenii - Jaskinia Postojna.
W jaskiniach nie ma tłumu turystów, wejść można do nich tylko w okresie wakacyjnym, w wybrane dni tygodnia i tylko raz dziennie.
Po podziemnych korytarzach można spacerować powoli, robić zdjęcia i nikt nikogo nie pogania. Nie trzeba się spieszyć, żeby zrobić miejsce dla następnej grupy turystów, a przewodnik sam zachęca do utrwalania wszystkiego na fotografiach. Mogliśmy więc do woli podziwiać piękne stalagmity i stalaktyty tworzone przez Matkę Naturę przez miliony.
Dziewczynki pierwszy raz w życiu miały możliwość podziwiana podziemnych korytarzy i sal wydrążonych przez wodę, a także przekonać się na własne oczy, że rzeki płyną nie tylko na powierzchni, ale także pod ziemią.
Zwiedzanie trwa około 1 - 1,5 godziny i po wyjściu zachęceni tym, że dziewczynkom bardzo spodobała się wizyta w jaskini i nie zrażeni ciągle padającym deszczem postanowiliśmy kłóć żelazo puki gorące i udać się do następnej atrakcji na naszej liście Jaskini Postojnej. Poza tym i tak nie mieliśmy nic innego do roboty, basen odpadał, a spędzenie całego dnia w małym namiocie się nam nie uśmiechało.
Gdy podjechaliśmy na parking byliśmy w ogromnym szoku, owszem wiedzieliśmy, że jest to jedna z największych atrakcji Słowenii, ale takiej kolejki się nie spodziewaliśmy. Stania było na ładnych kilka godzin. Po pół godziny, gdy kolejka tylko nieznacznie posunęła się do przodu stwierdziliśmy, że to bez sensu. Już mieliśmy zrezygnować, gdy zauważyłam reklamę, która informowała o możliwości kupienia biletu łączonego na kilka atrakcji, między innymi bilet łączący wejście do jaskini i na Predjamski grad, zamek, który także chcieliśmy odwiedzić. Dopytaliśmy w informacji i dowiedzieliśmy się, że jeśli kupimy bilety w zamku i jego zwiedzimy najpierw to nie będziemy musieli stać w kolejce po bilety do jaskiń.
Zachęceni ofertą pojechaliśmy w stronę zamku, niestety tam także czekała na nas długa kolejka (choć mniejsza niż ta przy jaskini), a że nie mieliśmy już na sobie ani jednej suchej nitki zrezygnowaliśmy ze zwiedzania. Postanowiliśmy je odłożyć na kolejny dzień, licząc przy okazji na bardziej sprzyjającą aurę.
Tak więc pozostałą część dnia spędziliśmy siedząc na kempingu w samochodzie, dobrze mieć duże auto, gdy ma się mały namiot :)
Przepiękne miejsce zapisuję sobie Słowenię na soją listę zwiedzania
OdpowiedzUsuńKoniecznie! A to jeszcze nie koniec naszej relacji.
UsuńNie wiem czemu ale kojarzy mi się z naszą Jaskinią Raj- też cudna. Po Waszych zdjęciach widzę że mimo obaw było naprawdę warto zaryzykować wycieczkę. Bo w życiu trzeba być odważnym- jak to mówią do odważnych świat należy! :)
OdpowiedzUsuńBardzo się udała, tak bardzo, że dzień później byliśmy w następnej jaskini, ale o tym już niedługo
UsuńNie wiem czy będzie mi kiedyś dane odwiedzić to miejsce ale chciałabym :-)
OdpowiedzUsuńNa pewno Ci się kiedyś uda, trzeba wierzyć, że marzenia się spełniają!
UsuńNiesamowite miejsca. Mam nadzieję, że kiedyś i nam się uda takie cuda zobaczyć.
OdpowiedzUsuńZ pewnością - chcieć to móc :)
UsuńWygląda imponująco, zachwycają mnie takie twory natury, zapraszam do zobaczenia Groty Gigante we Włoszech: bedacdaleko.blogspot.de/2016/08/grotta-gigante-najwieksze-zagebienia.html
OdpowiedzUsuń