Testowaliśmy i recenzowaliśmy już różne produkty, głównie dla dzieci, ale szczerze mówiąc nie sądziłam, że będę kiedyś miała okazję przedstawić swoją opinię na temat kosmetyków. Gdy jednak dostałam zaproszenie do współpracy od agencji reprezentującej markę Demsa, podjęłam się tego zadana. Co prawda, na szczęście, nikt z członków naszej rodziny nie ma skóry atopowej, a dla takiego typu skóry są dedykowane kosmetyki tej marki, to jednak już od jakiegoś czasu używamy preparatów do skóry atopowej.
W zimie skóra na dłoniach Myszki robi się miejscami bardzo czerwona i wysuszona, momentami aż do tego stopnia, że zaczyna pękać. Ma na to wpływ zarówno mróz jak i suche powietrze. Do tej pory nie pomagało Myszce ani noszenie rękawiczek od października (czasami nawet od września) do kwietnia, ani nawilżanie różnymi balsamami, które akurat były w domu. Choć ze wszystkich balsamów, którymi smarowałyśmy dłonie Myszki najlepiej i tak sprawdzał się chyba najzwyklejszy krem Bambino. Tylko, że wystarczyło raz zapomnieć o jego nałożeniu i od razu problem powracał z szybkością błyskawicy. A, niestety, regularne używanie kosmetyków jakoś nie leży w mojej naturze, zawsze o nich zapominam, co odbijało się na rączkach Myszki.
Tej zimy, oprócz problemu na dłoniach, pojawił się także na twarzy Myszki suchy liszaj. Krem Bambino niestety nie radził sobie z nim za dobrze, więc wybraliśmy się do dermatologa, który polecił nam używanie na tego typu problemy właśnie kosmetyków do skóry atopowej.
Gdy więc dostałam propozycję przetestowania kosmetyków linii Demsa, zgodziłam się bez wahania, bo wiedziałam, że mam je na kim przetestować i miałam już porównanie z innymi kosmetykami przeznaczonymi do podobnego typu skóry.
Linia preparatów DEMSA powstała z myślą o specjalnej pielęgnacji skóry atopowej: wysuszonej, podrażnionej i swędzącej.
Starannie skomponowany skład zawierający unikalne ekstrakty roślinne o wysokich stężeniach oraz bogactwo składników nawilżających zapewnia skórze kompleksową ochronę:
- łagodzą swędzenia, nawet nasilone swędzenie przeszkadzające zasnąć
-działają przeciwbakteryjnie, czyli hamują rozwój bakterii charakterystycznych dla skóry atopowej
- zmniejszają podrażnienia i zaczerwienienia będące efektem stanu zapalnego skóry, co w efekcie wspomaga gojenie się ran i stymuluje regenerację naskórka
- odbudowują barierę ochronną naskórka, dzięki czemu skóra lepiej się broni przed wpływem czynników drażniących i nie traci nawilżenia
- skutecznie nawilżają wiążąc wodę w naskórku, zapobiegają jej odparowywaniu
Naturalne preparaty Demsy zawierają:
- uśpian różnolistny
- rabarbar dłoniasty
- portulakę pospolitą
- selernicę
- tarczycę bajkalską
- lukrecję
- orzechowiec myjący
Do wypróbowania dostaliśmy cztery kosmetyki serii Demsa Topic:
Preparat do mycia (200ml):
- skutecznie oczyszcza skórę nie naruszając warstwy hydrolipidowej naskórka
- łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia będące efektem stanu zapalnego skóry
- nawilża i odżywia skórę
Po tym preparacie spodziewałam się najwięcej, ponieważ o jego użyciu nie trzeba pamiętać. Wiadomo, że kąpiemy się codziennie, więc wystarczyło tylko postawić go pod prysznicem, a dzieci same już się upominały się, że chcą się nim myć. Moje dziewczynki są bardzo spostrzegawcze i żadna nowość im nie umknie, a wiadomo, że jak coś jest nowe to dla dzieci jest 100 razy fajniejsze od tego co zdążyło się im już opatrzyć.
Preparatu można używać zarówno w wannie jak i pod prysznicem, my stosowaliśmy tylko tę druga formę. Żel o miodowym kolorze ma dość gęstą konsystencję, ale bez problemu rozprowadza się na wilgotnej skórze. Ma nieznacznie wyczuwalny zapach i delikatnie się pieni. Po kąpieli skóra jest miękka, gładka i dobrze nawilżona.
Po tym preparacie spodziewałam się najwięcej, ponieważ o jego użyciu nie trzeba pamiętać. Wiadomo, że kąpiemy się codziennie, więc wystarczyło tylko postawić go pod prysznicem, a dzieci same już się upominały się, że chcą się nim myć. Moje dziewczynki są bardzo spostrzegawcze i żadna nowość im nie umknie, a wiadomo, że jak coś jest nowe to dla dzieci jest 100 razy fajniejsze od tego co zdążyło się im już opatrzyć.
Preparatu można używać zarówno w wannie jak i pod prysznicem, my stosowaliśmy tylko tę druga formę. Żel o miodowym kolorze ma dość gęstą konsystencję, ale bez problemu rozprowadza się na wilgotnej skórze. Ma nieznacznie wyczuwalny zapach i delikatnie się pieni. Po kąpieli skóra jest miękka, gładka i dobrze nawilżona.
Krem do ciała (100 ml):
- łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia będące efektem stanu zapalnego skóry
- skutecznie łagodzi swędzenie
- odbudowuje barierę ochronną skóry dzięki czemu skóra lepiej broni się przed wpływem czynników zewnętrznych
- przywraca i utrzymuje optymalne nawilżenie skóry
Krem jest ma gęstą konsystencję, ale bez problemu się rozprowadza i szybko wchłania pozostawiając skórę maksymalnie nawilżoną, aksamitnie miękką i jedwabiście gładką. Mimo iż na opakowaniu jest napisane, że należy stosować krem trzy razy dziennie, smarowałam Myszce dłonie tylko raz dziennie - wieczorem. Po dwóch dniach całkowicie zeszło jej zarówno zaczerwienienie jak i wszystkie pęknięcia. Niestety gdy zaprzestałyśmy stosowania kremu suchość i zaczerwienienie powróciły, ale wystarczyła jedna aplikacja kremu aby skóra znów wróciła do normy. Teraz smaruję rączki Myszki raz na dwa dni i problem suchych dłoni nie powraca.
Krem do twarzy (70 ml):
- łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia będące efektem stanu zapalnego skóry
- skutecznie łagodzi swędzenie
- doskonale nawilża i odżywia delikatną skórę twarzy
- odbudowuje barierę ochronną skóry
- odpowiedni pod makijaż i preparat przeciwsłoneczny
Krem na jasny kolor i rzadką konsystencję, bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej powłoki na skórze. Jak pisałam powyżej Myszka miała na twarzy suchy liszaj, którego próbowałyśmy się pozbyć za pomocą kremu do skóry atopowej poleconego nam przez dermatologa. Niestety krem ten nie mógł sobie poradzić z liszajem, owszem nieco go łagodził jednak nie usunął go zupełnie. Kremu Demsa użyłyśmy tylko trzy razy i więcej do niego nie wróciłyśmy. Dlaczego? Liszaj zniknął i nie wrócił! Takie kosmetyki to ja lubię!
Intensywny balsam łagodzący swędzenie (50 m):
-skutecznie likwiduje uporczywe swędzenie
- łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia
- łagodzi podrażnienia po ukąszeniu owadów.
- skutecznie łagodzi swędzenie
- odbudowuje barierę ochronną skóry dzięki czemu skóra lepiej broni się przed wpływem czynników zewnętrznych
- przywraca i utrzymuje optymalne nawilżenie skóry
Krem jest ma gęstą konsystencję, ale bez problemu się rozprowadza i szybko wchłania pozostawiając skórę maksymalnie nawilżoną, aksamitnie miękką i jedwabiście gładką. Mimo iż na opakowaniu jest napisane, że należy stosować krem trzy razy dziennie, smarowałam Myszce dłonie tylko raz dziennie - wieczorem. Po dwóch dniach całkowicie zeszło jej zarówno zaczerwienienie jak i wszystkie pęknięcia. Niestety gdy zaprzestałyśmy stosowania kremu suchość i zaczerwienienie powróciły, ale wystarczyła jedna aplikacja kremu aby skóra znów wróciła do normy. Teraz smaruję rączki Myszki raz na dwa dni i problem suchych dłoni nie powraca.
Krem do twarzy (70 ml):
- łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia będące efektem stanu zapalnego skóry
- skutecznie łagodzi swędzenie
- doskonale nawilża i odżywia delikatną skórę twarzy
- odbudowuje barierę ochronną skóry
- odpowiedni pod makijaż i preparat przeciwsłoneczny
Krem na jasny kolor i rzadką konsystencję, bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej powłoki na skórze. Jak pisałam powyżej Myszka miała na twarzy suchy liszaj, którego próbowałyśmy się pozbyć za pomocą kremu do skóry atopowej poleconego nam przez dermatologa. Niestety krem ten nie mógł sobie poradzić z liszajem, owszem nieco go łagodził jednak nie usunął go zupełnie. Kremu Demsa użyłyśmy tylko trzy razy i więcej do niego nie wróciłyśmy. Dlaczego? Liszaj zniknął i nie wrócił! Takie kosmetyki to ja lubię!
Intensywny balsam łagodzący swędzenie (50 m):
-skutecznie likwiduje uporczywe swędzenie
- łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia
- łagodzi podrażnienia po ukąszeniu owadów.
Balsam ma lekką konsystencję, podobnie jak krem do ciała i do twarzy, szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze uczucia tłustości. Balsamu nie testowaliśmy na Myszce, bo ją na szczęście nic nie swędziało, ale za to wypróbowała go moja mama. Na całym ciele wyskoczyła jej jakaś dziwna, swędząca wysypka, zanim przyszedł lekarz i przepisał odpowiednie leki mama smarowała się wspomnianym balsamem - swędzenie ustało całkowicie.
Krem łagodzi także podrażnienia po ukąszeniu owadów więc zobaczymy jak się będzie sprawdzał w okresie wiosenno - letnim. Pod namiotem na pewno bardzo się nam przyda.
Kosmetyki Demsa nie zawierają sterydów, SLS, SLES, parabenów, barwników ani substancji zapachowych. Są przebadane klinicznie i dermatologicznie i są bezpieczne dla dzieci już powyżej 6 miesiąca życia.
Krem łagodzi także podrażnienia po ukąszeniu owadów więc zobaczymy jak się będzie sprawdzał w okresie wiosenno - letnim. Pod namiotem na pewno bardzo się nam przyda.
Kosmetyki Demsa nie zawierają sterydów, SLS, SLES, parabenów, barwników ani substancji zapachowych. Są przebadane klinicznie i dermatologicznie i są bezpieczne dla dzieci już powyżej 6 miesiąca życia.
A teraz konkurs!!! Mam dla Was 3 zestawy kosmetyków Demsa.
Konkurs wygrywają:
Monika Raus, Edzika, Pliszeczka pliszeczka
Zwycięzców proszę o przesłanie danych teleadresowych na adres: ononaidzieciaki@interia.pl
Odpowiedz w komentarzu pod tym postem na dwa pytania i wygraj jeden z trzech zestawów kosmetyków Demsa.
1. Czy Ty bądź ktoś z Twojej rodziny lub bliskich Ci znajomych ma AZS?
2. Jaki jest ulubiony rytuał pielęgnacyjny Twojego dziecka?
Konkurs trwa od 3.02.2016 do 14.02.2016. Ogłoszenie wyników nastąpi do 5 dni po zakończeniu konkursu. Pełen regulamin znajduje się TUTAJ
Miło mi będzie jeśli zaobserwujecie mój blog, polubicie fanpage lub instagram - oczywiście nie jest to warunek konieczny :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAzs... Nic miłego. Nie życzę nikomu. Mam ja, ma synek... Kiedy widzę jak się męczy, kiedy swędzi go skóra, to przypominam sobie siebie z sprzed 20 lat i zmartwioną oraz zasmuconą twarz moich rodziców, ktorzy nie wiedzieli jak mi pomoc.Wtedy nie bylo, aż tyłu leków, maści, emolientow. Patrząc na swojego synka, który męczy się z tym paakudztwem, czuje dokldnie to samo... Ciągle testujemy nowe emolienty, kremy, emulsję. Tak bardzo chciałabym mu pomóc...
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie ulubionym rytuałem syneczka jest kąpiel i to co następuje zaraz po niej. Najpierw zabawy w wannie, później wyjście z kąpieli. Otulam Maksa dużym ręcznikiem, a następnie synek wskakuje mi na kolana i tak wtuleni opowiadamy sobie jak minął nam dzień. Następnie jest smarowanie,pizamka, mleczko, przytulance i spanie. Oboje uwielbiany te NASZE wieczorne rytuały ☺
Azs... Nic miłego. Nie życzę nikomu. Mam ja, ma synek... Kiedy widzę jak się męczy, kiedy swędzi go skóra, to przypominam sobie siebie z sprzed 20 lat i zmartwioną oraz zasmuconą twarz moich rodziców, ktorzy nie wiedzieli jak mi pomoc.Wtedy nie bylo, aż tyłu leków, maści, emolientow. Patrząc na swojego synka, który męczy się z tym paakudztwem, czuje dokldnie to samo... Ciągle testujemy nowe emolienty, kremy, emulsję. Tak bardzo chciałabym mu pomóc...
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie ulubionym rytuałem syneczka jest kąpiel i to co następuje zaraz po niej. Najpierw zabawy w wannie, później wyjście z kąpieli. Otulam Maksa dużym ręcznikiem, a następnie synek wskakuje mi na kolana i tak wtuleni opowiadamy sobie jak minął nam dzień. Następnie jest smarowanie,pizamka, mleczko, przytulance i spanie. Oboje uwielbiany te NASZE wieczorne rytuały ☺
Zrobione-polubione ;)
OdpowiedzUsuń1. Tak kochana borykamy się z problemami skórnymi szczególnie na buzince, wokół ust i na zgięciach rąk i nóżek, walczymy dzielnie, raz jest lepiej a raz gorzej ale nie poddajemy się!
2. Nasz rytuał to:
* tatuś nalewa wodę a my tzn. ja i Madzia patrzymy z ciekawością jak w wannie tworzy się pianka.
* tata wchodzi do wanny a ja rozbieram małą, która już wyciąga rączki do taty.
* kąpiel trwa długo, mała siedzi i leży, myjemy główkę i całą resztę po czym Madzia sygnalizuje chęć powrotu do mamy wyciągając swoje łapki.
* zakładamy szlafroczek i zaczynamy się smarować, nacierać, wklepywać mała to uwielbia.
* ubieramy się a po chwili cyc i lulu ;D
1. Mój mąż ma od dziecka AZS
OdpowiedzUsuń2. Rozbieranie, chichotanie, śmieszne miny, lanie wody, wskakiwanie do wody, mycie, zabawa, nakładanie piany wszędzie gdzie się da, nurkowanie. Później Młody wychodzi z wanny, wycieranie, które trwa trochę czasu ze względu na łaskotki, piżamka i gotowe :))
Pozdrawiam :))
Moich dwóch synków z AZS i rogowaceniem mieszkowym - odziedziczyli po mężu. Chłopcy mają krostki i czerwone plamy na policzkach, uszach i przedramionach.
OdpowiedzUsuńUlubionym rytuałem pielęgnacyjnym moich chłopców jest nakładanie kremu, bo wtedy "już nie swędzi". Zimą, gdy w domu jest suche powietrze od kaloryferów, nawilżamy wrażliwe miejsca dwa razy dziennie. Rano krem a wieczorem przy kąpaniu, emolient do wody, emolientem myję całe ciało i po kąpieli krem. Oprócz tego codziennie wieszam na kaloryferach mokre ręczniki. W okresach przejściowych czyli jesień i wiosna wystarczy wieczorna pielęgnacja. Latem przy wysokich temperaturach przed każdym wyjściem na podwórko nakładam krem na podrażnione miejsca i obowiązkowo zakładam chłopcom kapelusze (aby chronić twarz) oraz koszulki z krótkim rękawem - na tyle długim, aby zakrył wrażliwe miejsca na przedramionach. Walka z AZS trwa i mimo wszystkich starań raz jest troszkę lepiej a zaraz później znowu gorzej, dlatego BARDZO ucieszylibyśmy się z możliwości przetestowania tych kosmetyków :)
Magdalena Dudek
My na szczęście żadnych problemów skórnych u Młodego na razie nie doświadczyliśmy - ale mam komu recenzowane przez Ciebie preparaty polecić, bo córeczka znajomych boryka się z AZS. Dziękuję ! :)
OdpowiedzUsuńMożesz je nie tylko polecić znajomym, ale także spróbować wygrać dla nich taki zestaw :)
UsuńChyba musze poszukać kremu do twarzy dla mojej królewny :)
OdpowiedzUsuńSzukaj, albo spróbuj najpierw wygrać :)
UsuńNa całe szczęścia ani ja ani bliscy nie mają AZS.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze, taki problem zdecydowanie utrudnia życie.
UsuńJa już wygrałam swój zestaw! Powodzenia dla wszystkich!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWezmę udział też w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńZapraszam!
UsuńZapewne drogie ale skuteczne
OdpowiedzUsuńSkuteczne, a czy drogie to jest kwestia względna. Czasem lepiej zapłacić ciut więcej za skuteczny preparat.
Usuńznamy znamy te kosmetyki i bardzo nam przypadły do gustu, Zwłaszcza płyn do kapieli, wspaniale nawilża
OdpowiedzUsuńTeż go bardzo lubimy :)
UsuńKrem na swędzenie pomógł i mi. Ja to się ostatnio zastanawiam czy się nie przejść do dermatologa, bo coś z moją skórą złego się dzieje. Od zawsze miałam problemy, ale teraz to już po prostu tragedia.
OdpowiedzUsuńJeśli masz problem to idź, czasem warto zasięgnąć porady specjalisty.
Usuń1. Tak
OdpowiedzUsuń2.
W wielu konkursach udział już brałam,
lecz nigdy nic w nich nie wygrywałam.
Tendencję pewną zauważyłam,
że kto rymuje - ten wygrywa.
Więc i ja za rymy zabrać się muszę,
i po nagrodę z Demsy ruszę.
Rytuały nasze są banalne,
nudne, tradycyjne i regularne.
Najpierw tyłki w kąpieli moczymy,
by później zjeść mleczko - tak dzień swój kończymy.
Po drodze balsamy, kremy oliwki,
bo bez nich nasz tyłek jest bardzo brzydki :)
Obaj moi panowie mają AZS, a żaden z nich nie lubi się smarować :/ Co prawda nie jest to tak ostra forma jak niektóre opisane powyżej, ale chyba emolienty przestały już na nich działać. Rozejrzę się za tą Demsą jak skończą się nasze zapasy.
OdpowiedzUsuńMożesz także postarać się wygrać ją dla swoich Panów :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuń1. AZS – skąd my to znamy…to cichy chochlik, który zawsze powraca ze zdwojoną siłą. Moja córka zmaga się z tym potworstwem już od dłuższego czasu, najgorzej wyglądają nóżki, które bardzo ją swędzą. Sama mówi, że swędzenie po ugryzieniu komarów to dla niej przyjemność w porównaniu z AZSem. Nasila się to szczególnie wieczorami, gdy przychodzi pora spania i odpoczynku, zaczyna się wiercenie w łóżku, zaburzenia snu – masakra. Ja sama mam jedynie wrażliwą skórę, nigdy nie miałam takich problemów, jednakże też bardzo dbam o to, by używać odpowiednich dermokosmetyków i nie eksperymentuję z pielęgnacją.
OdpowiedzUsuń2. Skórę córki nawilżamy zaraz po kąpieli (nie dłużej niż 5 min po) i generalnie dbamy o to, by była odpowiednio natłuszczona i nawilżona- o każdej porze dnia (i nawet nocy jeśli to konieczne). Jeśli jest naprawdę źle stosujemy preparaty łagodzące swędzenie – tak by córka mogła spokojnie zasnąć i odpocząć po całym dniu. Bardzo pomagają też chłodne okłady na najbardziej drażniące i swędzące miejsca. Ostatnio zainstalowaliśmy nawilżacz powietrza, by w pokoju dziecięcym utrzymać odpowiednią wilgotność (zauważyłam, że suche powietrze wzmaga swędzenie). Jeśli chodzi o kąpiel to mydła już dawno poszły w odstawkę – używamy specjalnego preparatu do mycia, który nie zaburza bariery ochronnej skóry. Do tego odpowiednia temperatura wody, niezbyt długie kąpiele i bardzo delikatna specjalna myjka – w ukochanym różowym kolorze córki – tak by miała choć trochę radości w tym całym piekle. Przyjemne w dotyku ubrania czy piżamki, które zawsze prasuję – mimo, że jest to jedyny domowy obowiązek, którego nie znoszę. No ale dla swojego dziecka jestem gotowa i górę przenieść, więc takie wyzwanie, jak prasowanie – przyjmuję dzielnie na klatę :) Ulubioną formą pielęgnacji jest natomiast sama kąpiel, gdy możemy razem pobazgrać specjalnymi kredkami po wannie, urządzić bitwę na pianę, robić mydlane bański, którym zawsze towarzyszą podekscytowane piski a od czasu do czasu mama swoim magicznym proszkiem zabarwia wodę na kolorowo – to moje dziecko uwielbia najbardziej – i ja zresztą też :)
1. Tak
OdpowiedzUsuń2. Uwielbiamy.. wszystko robić razem :) Ale najbardziej to leżeć i głaskać plecki podczas wcierania oliwki. Antoś raczej nie lubi sie przytulać, ale to jest akurat nasz czas i mój synek sam bardzo chętnie uczestniczy w poniejszym masowaniu moich plecków :)
1. Nie powiedziałabym, że mam typowe AZS – brak wyprysków lecz uporczywe swędzenie mnie niestety nie ominęło. Skóra moja do tego jest ultra wrażliwa i bardzo delikatna oraz niewyobrażalnie sucha. Swoją atopową skórę od zawsze nazywałam „wtopową”, bo za każdym razem każda jej próba pielęgnacji kończyła się katastrofą i wtopą właśnie :) Zbyt często pojawiali się na niej niezapowiedziani goście (suche plamy). I to nie te z rodzaju: „Cześć, jesteśmy tylko przejazdem– i już nas nie ma” tylko: „Siemanko, ale u ciebie tu fajnie, rozbijemy namiot i pobiwakujemy przez co najmniej tydzień, ok?” Nie, nie ok! I właśnie na takich nieproszonych gości idealnym rozwiązaniem okazały się mega skuteczne dermokosmetyki a ostatnimi czasy naturalne olejki (z wiesiołka, lniany, z opuncji figowej czy czarnuszki), które mają w sobie więcej magii, niż ukochana przeze mnie za młodu Czarodziejka z księżyca :) A mój synek z kolei to chodzące AZS :(
OdpowiedzUsuń2. Jeśli chodzi o pielęgnację skóry mojego synka – to prysznic czy kąpiel to dla niego czysta przyjemność :) Dopiero potem gdy przychodzi pora na smarowanie zaczynają się schody..Kiedyś pomagały piosenki, opowiadanie bajek, interakcja z dzieckiem (Co teraz smarujemy? – Brzuszek. A gdzie schowała się muszka? Pod paluszek. Jeleń ma ogonek, pupkę i rogi – więc na co przyszła pora? – Smarujemy nogi! itd :) ), ogólne zajmowanie uwagi synka. Teraz, gdy jest już troszkę większy trzeba wyciągać ciężkie działa, by przekonać go do smarowania. I najlepszy jest w tym tata :) To on jednocześnie smarując fantastycznie relacjonuje rajd Dakar i opisuje samochody wyścigowe, to on poprowadzi rozmowę tak, że synek z podekscytowaniem opowiada o swoim dniu w przedszkolu zapominając o obecnie trwającej pielęgnacji i to w końcu on rozmawia tajemniczo z Wiktorkiem o jego „dziewczynie” doradzając jak ją poderwać :) W oka mgnieniu dziecko już jest w piżamce gotowe do spania. Bez jęknięcia, bez stęknięcia. A wydawałoby się, że pielęgnacja to typowo babska dziedzina :) I to jest ten ulubiony moment pielęgnacji – męskie pogaduszki :)
1. Czy Ty bądź ktoś z Twojej rodziny lub bliskich Ci znajomych ma AZS?
OdpowiedzUsuńMoja mama cierpi na AZS, ja natomiast na łuszczycę (po babci) ;) Jeżeli krem pomaga na AZS, to powinien i złagodzić objawy łuszczycy, która spędza mi sen z powiek i niestety jest moim kompleksem. Owszem, może nie są to duże wykwity, ale sama świadomość ich zaniża samoocenę.
2. Jaki jest ulubiony rytuał pielęgnacyjny Twojego dziecka?
Dzieci jeszcze nie mam... ale w każdym z nas siedzi cały czas dziecko ;) Ja po prostu lubię używać produktów, które łagodzą objawy łuszczycowe- kremy i oleje. Jak byłam mała to liczyła się tylko piana :)
Obserwuję bloga jako: Martyna G
1.Tak .
OdpowiedzUsuń2. Moja dziecina od maleństwa zmaga się z AZS dlatego już na samym początku wylewałam krokodyle łzy, czułam się bezradna ... Zadawałam sobie pytanie czemu ? Dlaczego moje maleństwo musi tak cierpieć ... Było mi trudno ale pogodziłam się z losem . Zaczęłam bardziej dbać i pielęgnować skórę dziecka , zwracając głownie uwagę na natłuszczanie . Jaki jest mój ulubiony sposób pielęgnacji ?
Małą Niunię kąpię w średnio ciepłej wodzie z dodatkiem krochmalu, i staram się by w tej wodzie była jak najkrócej .Następnie zawijam ją w ręcznik w idę do sypialni. Kładę ją na łóżku i wycieram, delikatnie by nie podrażnić skóry . Następnie biorę oliwkę i natłuszczam jej ciało . Podczas natłuszczania lekko masuję jej skórę by szybciej się oliwka wchłonęła . Nie jest to dla nas idealne rozwiązanie, jednak naprawdę czuję się już bezsilna, nie wiem czym i jak ją już pielęgnować . Wołam POMOCY ! Lecz czy ktokolwiek słyszy moje wołanie ?
Twojego bloga czytam od dawna . Przeczytałam o DEMSA i ... CHCIAŁABYM bardzo wypróbować je, chciałabym dać szansę Niuni na normalne dzieciństwo ... bo kocham. Bo nie mam już siły !
edka767@gmail.com
Witamy, jestesmy tu pierwszy raz i mozemy sie wypowiedziec :) problemu z AZS na szczescie nie mamy, ale moja 3 letnia siostrzenica ma z tym problem, niestety :( specjalne kremy, czesto placz bo swedzi, zaczerwienienia. Az chce sie zrobic wszystko zeby jej pomoc..my za to czesto miewamy problemy z przesuszona skora. Dlatego uwielbiamy nasze rytualy po kapieli. Smarowanie-wierszykowanie :) synek ma przy tym duzo smiechu i radosci. Az sam z siebie w ciagu dnia przynosi swoj balsam zeby sie pobawic w te nasze smieszki :) pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie jest kilka dzieci które mają AZS. Ale najbardziej dotyczy to mojego chrześniaka Stasia. Zaczęło się jak miał około 2 miesiące i trwa to do dziś ma 2,5 roku. Raz jest lepiej raz gorzej .Okres zimowy jest dla niego najtrudniejszy, czerwone, swędzące plamki na buźce, rączkach, pod nóżkami. Częste pobudki w nocy, drapanie się - męczy się mój ten mój szkrab okropnie. Ulubionym rytuałem pielęgnacyjnym Stasia jest przede wszystkim kąpiel. Niestety ze względu na AZS szybka kąpie. Przed kąpielą wybiera zabawki, które "pójdą z nim" się popluskać, zazwyczaj są to kaczuszki i kubeczki. Po opuszczeniu wanny, nadchodzi czas smarowanie i natłuszczanie skóry - najpierw buzia, potem raczki i nóżki.. Robię to powoli, bez pośpiechu. I co chwilę spoglądam w te radosne, rozchichotane oczka, które wpatrują się w ciocię jak w obrazek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aleksandra
Bardzo dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńNapisałam priv na FB, POZDRAWIAM SERDECZNIE!!!