Przejdź do głównej zawartości

Odkrycia - poznać i zrozumieć siebie


     Odkrycia - pierwsze co kojarzy mi się z tym słowem to odkrycia geograficzne. Ale odkrywać można nie tylko świat. Odkrywać można, a nawet trzeba, przede wszystkim siebie.


       Poznawanie siebie nie jest jednak tak proste jak poznawanie świata. Nie wystarczy spakować do plecaka kilka najważniejszych rzeczy i ruszyć w drogę. Aby odkryć siebie trzeba się na chwilę zatrzymać, a to w dzisiejszym świecie, gdzie wszyscy za czymś biegną i gdzieś się spieszą, jest chyba najtrudniejsze. 
  
     Z wieloma grami miałam już do czynienia, wiele gier znajduje się w naszym domu, ale z taką pozycją spotykam się po raz pierwszy. Odkrycia - poznać i zrozumieć siebie to gra inna niż wszystkie. Tu nie ważny jest spryt, strategia, wiedza, zręczność czy nawet szczęście. W tej grze najważniejsze są emocje, nasze emocje.

     Muszę przyznać, że dla mnie gra momentami jest dość trudna, choć zawsze mi się wydawało, że nie mam problemu z mówieniem o uczuciach i że w naszym domu takie rozmowy są na porządku dziennym. Gdy jednak przyszło mi powiedzieć jakie są moje zalety, kiedy czułam się dumna z siebie, czy przypomnieć sobie kiedy ostatnio płakałam musiałam się porządnie zastanowić nad odpowiedziami. 

     Gdy pierwszy raz grałam z Myszką musiałam jej wiele  uczuć tłumaczyć, nie do końca rozumiała co znaczy czuć się bezsilnie lub co to są wady. Jednak z każdą kolejną rozegraną partią moja córeczka coraz lepiej radzi sobie z mówieniem o swoich uczuciach, a także z wymyślaniem historii do obrazków i zastanawianiem się co w danej chwili mogą czuć postaci na ilustracji. Przy okazji gry ćwiczy też pamięć, bo zauważyłam, że jeśli Myszka trafi na jakiś obrazek, o którym w poprzedniej partii ja opowiadałam, stara się przywołać tę samą historię.  

     Dzięki grze dowiedziałam się, że mam bardzo szczęśliwe dziecko, które uwielbia podróże i już marzy o następnej, ale koniecznie w takie miejsce gdzie będzie woda, morze albo chociaż basen.  Myszka najbardziej boi się samotności, ale o tym akurat wiem, podobno do tej pory pyta czasem Pani w przedszkolu czy mamusia po nią wróci.




     Kruszynce gra sprawia nieco więcej trudności, ona nie umie jeszcze mówić więc nie bardzo może odpowiadać na pytania czy opowiadać o tym co widzi na obrazku. Ale nie poddaje się łatwo. Po swojemu, na gesty, pojedyncze słowa i rewelacyjną mimikę (jak nic zostanie aktorką) potrafi przekazać to co ma do powiedzenia. Ja ją doskonale rozumiem. Bez problemu przekazała mi na przykład, że na obrazku, na którym narysowana jest dziewczynka w łóżku, a w rogu widać cień jakiejś męskiej postaci, ona widzi dziewczynkę, która boi się pana, a pan chce przecież tylko podejść, zgasić światło i posprzątać zabawki. Pomijając aspekt uczuć i tego, że, moim zdaniem, Kruszynka czuje się bezpiecznie, moje dzieci własnie tak pojmują sprzątanie. Myślą, że zawsze znajdzie się ktoś kto za nie zrobi porządek. 

     Raz do gry udało nam się nawet namówić tatę, ale o jego emocjach raczej nie będę tu opowiadała.

     W skład gry wchodzą:
- plansza
- 4 pionki - kolorowe zwierzątka z którymi dzieci bardzo chętnie się utożsamiają
- karty z ilustracjami
- puste karty
- karty ze znakiem zapytania






      Przed rozpoczęciem gry każdy z graczy wybiera sobie zwierzątko, które będzie go prowadziło przez całą rozgrywkę, a także dostaje jedną kartę ze znakiem zapytania.

    Grę rozpoczyna się w przed bramą z napisem "Witajcie". 


     Każdy z graczy, po kolei, rzuca kostką i przesuwa się o odpowiednią ilość oczek. Gdy stanie się na polu, na którym jest polecenie, należy opowiedzieć o swoich odczuciach lub doświadczeniach.

      Nieco inaczej sytuacja wygląda, gdy gracz stanie na polu z książką. Wówczas bierze on pierwszą z kart ułożonych w stosik i opowiada jakie ma skojarzenia z obrazkiem. Historia może być zmyślona lub prawdziwa.

       Pozostali gracze, podczas słuchania opowiadania, mogą użyć karty ze znakiem zapytania i zadać opowiadającemu dodatkowe pytanie. My tę zasadę naginamy i do każdej historii zadajemy dowolną ilość pytań.

     W komplecie znajdują się też dwie puste karty. Jeśli gracz otrzyma którąś z nich, może opowiedzieć dowolną wybraną historię.






      Gra kończy się w momencie gdy pierwszy gracz dotrze do zamku życzeń. 


     W instrukcji gry zamieszczone są także niezwykle cenne wskazówki jak odpowiednio zadawać pytania, aby dziecko (lub dorosły) nie poczuło się oskarżane i chętniej opowiadało o swoich odczuciach.


     Kart z gry używamy jeszcze w inny sposób. Myszka co prawda z samym mówieniem nie ma już problemów, ale z budowaniem narracji i opowiadaniem jeszcze tak. Często mieszają się jej różne sytuacje i gdy, na przykład, tata wraca z pracy i Myszka chce mu opowiedzieć co się działo przez cały dzień ma z tym problem, wszystko się jej myli i nie wie jakie wydarzenia następowały po sobie. Dlatego własnie układamy trzy dowolne obrazki i Myszka układa do nich historie.



     Zarówno plansza, jak i karty, mają spokojne, stonowane, pastelowe kolory, co nie rozprasza niepotrzebnie uczestników i pozwala im się skupić na tym co w grze jest najważniejsze, na uczuciach.

     Gra Odkrycia jest doskonałym sposobem na spędzenie czasu w rodzinnym gronie.  Nie tylko miło płynie przy niej czas, ale przy okazji możemy się także dowiedzieć czegoś więcej o sobie na wzajem, a także spojrzeć w głąb siebie, a to jest trudniejsze niż się nam wydaje. Grając w tę grę można bardzo wzmocnić rodzinne więzi. 

     Jestem ciekawa jak w tę grę będzie się nam grało za kilka lat, gdy dziewczynki będą nastolatkami. Ciekawe czy wówczas równie chętnie będą opowiadały o swoich uczuciach.


Komentarze

  1. Ekstra jest ta gra! Bardzo mnie zaciekawiła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zupełnie nietypowa, warto w nią zagrać, na początku najlepiej samemu ze sobą.

      Usuń
  2. Aż Wam zazdroszczę, że macie dzieci już w takim wieku, że mogą w tego typu grach aktywnie i świadomie uczestniczyć :) U nas jeszcze troszkę będziemy musieli na ten moment poczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie całkiem aktywnie, ale starają się. Choć Myszka jest w tym wieku, ze ciężko jest w tym co mówi odróżnić prawdę od fikcji.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, ja się wcześniej z taką nie spotkałam.

      Usuń
  4. wydaje się być bardzo wartościowa,
    ale mam wrażenie, że dla mnie mogłaby być za trudna...
    chociaż na pewno wiele zależy od tego, z kim się gra
    też jestem ciekawa Waszych przyszłych rozgrywek - życzę, żeby było coraz łatwiej dzielić się emocjami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z pewnością nie jest gra w którą można zagrać ze zwykłymi znajomymi, to gra dla ludzi na wyższym poziomie zażyłości.

      Usuń
  5. Fajna gra, aby dziecko się otworzyło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW!! Rewelacja!!! Takiej gry jeszcze nie widziałam! Podoba mi się! Gra o emocjach-genialne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zupełnie inna niż wszystkie gry z którymi do tej pory miała styczność. I wcale nie jest taka łatwa.

      Usuń
  7. Ciekawa gra i myślę, że idealna do grania z rodziną. Na pewno czasem warto zauważyć siebie i swoje uczucia, no i dowiedzieć się, co myślą maluchy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gra jest zdecydowanie rodzinna, ze znajomymi chyba nie odważyłabym się w nią zagrać.

      Usuń
  8. Trudna? Na pewno ciekawa, świetna propozycja, tym bardziej, że czasami zrozumienie siebie to wielkie wyzwanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ciekawa i trudna, bo czasami okazuje się, że ciężko jest przypomnieć sobie kiedy ostatnio na przykład byliśmy z siebie dumni.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kubuś Puchatek i Przyjaciele. Wielka Księga Opowieści.

      "Już pora wstać wyruszyć z domu, przyjaciela spotkać znów. Miły, okrągły, puchaty, bo to jest mój Kubuś, Puchatek Kubuś..." Kto z nas nie zna Misia o Bardzo Małym Rozumku , o którym jest przytoczona powyższa piosenka?

Dziecko na warsztat - Doświadczenia

     Listopad upłynął nam pod znakiem doświadczeń. Obserwowaliśmy reakcje chemiczne, uczyliśmy rodzynki skakać, zmiękczaliśmy jajko, bawiliśmy się kolorami i ogniem... a wszystko to w ramach kolejnej odsłowny Dziecka na warsztat.

Słodki smak dzieciństwa - szyszki

     Jedliście w dzieciństwie słodziutkie szyszki zrobione z dmuchanego ryżu i krówek ? Ja jadłam i doskonale pamiętam nie tylko ich smak, ale także przepis znajdujący się w książce o domowym przedszkolu. (Mam duży problem ze zlokalizowaniem tej książki, ale jak mi się uda to dołączę w tym miejscu jej zdjęcie).

Postanowienia noworoczne

       Rzucę palenie.      Schudnę.      Znajdę lepszą pracę.      Zacznę oszczędzać.      Będę się zdrowo odżywiać.      Wyjadę w podróż marzeń.      Będę lepszym człowiekiem.      Będę mieć zawsze posprzątany dom.      Więcej czasu poświęcę bliskim.      Zapiszę się na siłownię.

Piasek kinetyczny

      Moje dziewczynki, jak chyba większość dzieci, bardzo lubią bawić się piaskiem . Robić babki, budować zamki , a najbardziej to chyba po prostu przesypywać go z naczynia do naczynia. W zimie, nawet takiej ciepłej jak tegoroczna (pomijając oczywiście te kilka dni mrozu, to u nas temperatura cały czas jest dodatnia) nie chodzimy jednak do piaskownicy. Ale nie trzeba przecież wcale wychodzić na zewnątrz żeby móc pobawić się piaskiem.

Dziecko na warsztat - Matematyka

      Matematyka - królowa nauk . Nie mogło jej więc zabraknąć także w Dziecku na warsztat.  

Ciastolina bez gotowania

       Bardzo lubimy bawić się różnego rodzaju masami plastycznymi . Masa plastyczna to nie tylko świetna zabawa, ale także bardzo dobre ćwiczenie wpływające na rozwój mowy, z czym nadal walczymy. 

Dziecko na warsztat - Filc

         Dziecko na warsztat, grudzień, święta i filc - jako to wszystko połączyć w jedną spójną całość? Przygotować z filcu świąteczną grę DIY ! 

Zakaz wstępu z dziećmi!

       W sieci kolejny raz rozgorzała dyskusja na temat wprowadzenia zakazu wstępu dzieci do restauracji w Rzymie. Wiele osób nazywa to jawną dyskryminacją rodzin z dziećmi, a ja jako matka dwójki dzieci, uważam, że jest to świetny pomysł.

Mali podróżnicy - Chiny

      Narzekałam ostatnio, że nie mam na nic czasu, ale jak Zara Traveller   ogłosiła projekt podróżniczy to jakoś nie mogłam mu się oprzeć i się przyłączyłam. A co tam, przecież nie muszę sypiać. Projekt jest dość intensywny, bo nowe posty powinny się pojawiać raz w tygodniu. Nie wiem czy dam radę pracować w takim tempie, ale przynajmniej spróbuję, choć kilka zdań może uda mi się sklecić na każdy z tematów.

Facebook