Jeż z ziemniaków i makaronu - jesienna praca plastyczna dla przedszkolaków Od miesiąca bawię się i tworzę już nie tylko ze swoimi dziećmi, ale także z przedszkolakami. Moje dziewczyny mają ostatnio coraz mniej czasu na różnego rodzaju prace plastyczne, a jeśli już znajdą wolną chwilę to wolą ją spędzić na tańcu lub zabawach w ogródku niż poświęcić czas na stworzenie jakiegoś artystycznego dzieła.
Jesienny pokaz mody, czyli sukienki z liści DIY Jesienią często pojawiają się na blogach powabne baletnice w pięknych sukniach z liści zrobione przez dzieci.
Kilka dni temu rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnego warsztatu w ramach akcji Dziecko na Warsztat. Tym razem omawiamy Australię, a jedną z zabaw było wyklejanie różnymi rodzajami kaszy kangura i misia koala (cały warsztat będzie do zobaczenia już w poniedziałek). Myszce tak bardzo spodobało się to zajęcie, że przygotowałam jego inną wersję.
Halloween, andrzejki, a niedługo karnawał. Powód do fajnej imprezy zawsze się znajdzie. Ale jeśli ktoś nie lubi jednak zbyt dużego hałasu, tłumu ludzi i gwaru to może sobie zorganizować imprezę przy planszówce.
Drzewo genealogiczne DIY Jakiś czas temu dziewczynki miały w przedszkolu tydzień historii rodziny , na który mogły przynieść wykonanie w domu drzewo genealogiczne.
Dziś w ramach Piątków z eksperymentami nie będzie typowych doświadczeń, zamiast tego będziemy sprawdzać jak bardzo nasz wzrok może się mylić. Zapraszamy na kilka iluzji optycznych.
Hahaha...kapitalne, pozdrowionka i milutkiego Wam życzę szczególnie tatowi ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przekażę :)
Usuńhahahaha super !!!
OdpowiedzUsuńzoo w Chorzowie pamiętam i miło wspominam z dzieciństwa. Co roku mnie tam rodzice zabierali.
Kiedyś było lepsze, niestety teraz jest raczej puste, bardzo mało zwierząt było.
UsuńDzieciaki mają niesamowite skojarzenia :)))))
OdpowiedzUsuńZawsze jestem pod wrażeniem jak szybko i w jakich konfiguracjach potrafią łączyć różne fakty.
UsuńPadłam- dzieciaki są cudowne :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że później to zanika.
UsuńHaha, jaka ona urocza :D
OdpowiedzUsuńPo mamusi :)
UsuńHehehehe :) Uśmiałam się :) Całe szczęście, że jednak Twojemu M. udało się uniknąć tego okrutnego losu i pożarcia ;)
OdpowiedzUsuńGdyby teraz się urodził w tym ZOO to nawet nie miałoby go co pożreć.
UsuńUwielbiam takie logiczne myślenie dzieciaczków;)))
OdpowiedzUsuńSą bazbłędne.
UsuńAleż się uśmiałam. Jak dobrze, że Tata Dziewczynek wyszedł cało z bliskiego spotkania z dziką zwierzyną :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze :)
UsuńAhahahahahaha!!!!! Mocne :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńHihi, no szczęście miał, że go nikt nie zjadł:D
OdpowiedzUsuńWielkie szczęście :)
Usuń