Przejdź do głównej zawartości

Jazda konna


     Podobno najlepsze widoki są między uszami konia. Z moim lękiem wysokości nie do końca mogę się zgodzić z tym twierdzeniem, za to moje dziewczynki, gdyby umiały pisać, na pewno podpisały by się pod tym zdaniem obiema rękami. 


     Mimo swoich młodych lat uwielbiają jeździć na konikach, gdy tylko nie pada deszcz i aktualny dzień tygodnia nie jest poniedziałkiem chodzimy do pobliskiej, miejskiej stajni aby dziewczynki mogły zrobić dwa okrążenia po menażu. Oczywiście jeżdżą w toczkach i pod opieką instruktorów, jedna pani prowadzi konia, a druga trzyma dziecko aby nie spadło.

     Podobnie było i dziś, jednak dziś trafiłyśmy na zły humor konia, cóż koń też istota czująca więc może mieć gorszy dzień. 

     Najpierw na grzbiet wierzchowca wsiadła Myszka, po pierwszym okrążeniu konik stwierdził jednak, że ma już dosyć pasażera - podskoczył i  wyrwał się pani, która trzymała Myszkę. Myszka została sama, zsunęła się z siodełka i jechała bokiem! Mocno się trzymała, była dzielna i na szczęście udało jej się uniknąć upadku. Gdy sytuacja została już opanowana mała nie chciała zejść z konia, bo przecież należało jej się jeszcze jedno okrążenie!

     Kruszynka wszystko widziała, ale w ogóle jej to nie zniechęciło. Gdy przyszła jej kolej ochoczo dała się wsadzić na konia. Koń przez chwilę jechał spokojnie, a później znów się znudził. Nie wiem do końca co się stało, bo akurat mówiłam Myszce, że bardzo dobrze zrobiła trzymając się tak mocno siodła, gdy kontem oka zauważyłam tylko, że Kruszynkę w locie złapała instruktorka. 

     Przez tą dzisiejszą przygodę mało nie dostałam zawału, a moje dzieci? Na nich nie zrobiło to większego wrażenia. W końcu przeżyły już uderzenie pioruna i trzęsienie ziemi, więc co tam dla nich taki mały incydent. 

     Czy Wasze dzieci też miewają takie ekstremalne przygody?

Komentarze

  1. Dobrze, ze nic nikomu się nie stało - następnym razem może będzie miał konik lepszy humor :) . Ekstremalne przygody zawsze się zdarzają - dobrze gdy wszystko dobrze się kończy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam się zdarzają wyjątkowo często, na szczęście wszystkie dobrze się kończą.

      Usuń
  2. Dobrze, że się utrzymała! Na szczęście nie mamy takich ekstremalnych przygód :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciała puścić konika, bo przecież czekało ją jeszcze jedno okrążenie :)

      Usuń
  3. Masz bardzo odważne córeczki! Mój Filip też kocha zwierzęta i bardzo mnie to cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze że wszystko dobrze się skończyło, dziewczynki są bardzo odważne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzielne dziewczynki :) one wiedzą, że największe szczęście na końskim leży grzbiecie i nie zrazaja sje upadkami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna przygoda za dziewczynkami. Najważniejsze, że się nie zraziły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się boję co z nich wyrośnie skoro tak lubią adrenalinę :)

      Usuń
  7. Dobrze, że wszystko tak się skończyło.

    OdpowiedzUsuń
  8. # razy przeżyłabym zawał ;-)
    i pędziłabym za konikiem jak JERONIMO co by dziecię ratować :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało być 3 razy ;)

      w tym roku w zoo w Krakowie w mini zoo - Norberta dziabnął źrebak w brzuszek ... dużo dzieci podchodziło z jabłkami konika , Norbert stał obok - i masz Ci los ... jak żyć ...

      Usuń
    2. Nigdy nie wiesz co Ci jest przeznaczone :)

      Usuń
  9. historia z happy endem, ufff...ale rozumiem strach, oj rozumiem...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kubuś Puchatek i Przyjaciele. Wielka Księga Opowieści.

      "Już pora wstać wyruszyć z domu, przyjaciela spotkać znów. Miły, okrągły, puchaty, bo to jest mój Kubuś, Puchatek Kubuś..." Kto z nas nie zna Misia o Bardzo Małym Rozumku , o którym jest przytoczona powyższa piosenka?

Dziecko na warsztat - Doświadczenia

     Listopad upłynął nam pod znakiem doświadczeń. Obserwowaliśmy reakcje chemiczne, uczyliśmy rodzynki skakać, zmiękczaliśmy jajko, bawiliśmy się kolorami i ogniem... a wszystko to w ramach kolejnej odsłowny Dziecka na warsztat.

Słodki smak dzieciństwa - szyszki

     Jedliście w dzieciństwie słodziutkie szyszki zrobione z dmuchanego ryżu i krówek ? Ja jadłam i doskonale pamiętam nie tylko ich smak, ale także przepis znajdujący się w książce o domowym przedszkolu. (Mam duży problem ze zlokalizowaniem tej książki, ale jak mi się uda to dołączę w tym miejscu jej zdjęcie).

Postanowienia noworoczne

       Rzucę palenie.      Schudnę.      Znajdę lepszą pracę.      Zacznę oszczędzać.      Będę się zdrowo odżywiać.      Wyjadę w podróż marzeń.      Będę lepszym człowiekiem.      Będę mieć zawsze posprzątany dom.      Więcej czasu poświęcę bliskim.      Zapiszę się na siłownię.

Piasek kinetyczny

      Moje dziewczynki, jak chyba większość dzieci, bardzo lubią bawić się piaskiem . Robić babki, budować zamki , a najbardziej to chyba po prostu przesypywać go z naczynia do naczynia. W zimie, nawet takiej ciepłej jak tegoroczna (pomijając oczywiście te kilka dni mrozu, to u nas temperatura cały czas jest dodatnia) nie chodzimy jednak do piaskownicy. Ale nie trzeba przecież wcale wychodzić na zewnątrz żeby móc pobawić się piaskiem.

Dziecko na warsztat - Matematyka

      Matematyka - królowa nauk . Nie mogło jej więc zabraknąć także w Dziecku na warsztat.  

Ciastolina bez gotowania

       Bardzo lubimy bawić się różnego rodzaju masami plastycznymi . Masa plastyczna to nie tylko świetna zabawa, ale także bardzo dobre ćwiczenie wpływające na rozwój mowy, z czym nadal walczymy. 

Dziecko na warsztat - Filc

         Dziecko na warsztat, grudzień, święta i filc - jako to wszystko połączyć w jedną spójną całość? Przygotować z filcu świąteczną grę DIY ! 

Zakaz wstępu z dziećmi!

       W sieci kolejny raz rozgorzała dyskusja na temat wprowadzenia zakazu wstępu dzieci do restauracji w Rzymie. Wiele osób nazywa to jawną dyskryminacją rodzin z dziećmi, a ja jako matka dwójki dzieci, uważam, że jest to świetny pomysł.

Mali podróżnicy - Chiny

      Narzekałam ostatnio, że nie mam na nic czasu, ale jak Zara Traveller   ogłosiła projekt podróżniczy to jakoś nie mogłam mu się oprzeć i się przyłączyłam. A co tam, przecież nie muszę sypiać. Projekt jest dość intensywny, bo nowe posty powinny się pojawiać raz w tygodniu. Nie wiem czy dam radę pracować w takim tempie, ale przynajmniej spróbuję, choć kilka zdań może uda mi się sklecić na każdy z tematów.

Facebook