Na blogu jest coraz więcej wejść na post dotyczący Trasy Transfogarsiej, a to chyba oznacza, że zaczyna się robić cieplej i coraz więcej osób przygotowuje się do podróży. Także do podróży z dziećmi.
W sieci, szczególnie na blogach, zaczyna się także pojawiać coraz więcej artykułów i postów dotyczących zarówno tego jak wybrać odpowiednie miejsce na wakacje ze swoimi pociechami, jak i tego co na taki wyjazd ze sobą zabrać.
Szczerze mówiąc czytałam kilka takich wpisów i z każdym przeczytanym zdaniem byłam coraz bardziej zdziwiona, a gdy dochodziłam do komentarzy szczęka po prostu mi opadała.
Musze przyznać, że jestem w szoku jak ludzie skrupulatnie wybierają miejsce swojego wypoczynku i ile rzeczy potrzebują żeby móc spokojnie wypoczywać.
Ten post, w żadnym wypadku, nie ma być negacją informacji zawartych na innych stronach i blogach. Każdy z nas jest inny, każdy wypoczywa w inny sposób, każdy ma inne wymagania i w końcu dla każdego z nas istotne są inne rzeczy. Ja to doskonale rozumiem. Wakacyjny wyjazd dla każdego powinien być chwilą wytchnienia, relaksu, odpoczynku i naładowania baterii, niejednokrotnie na cały na kolejny rok ciężkiej pracy.
Tym wpisem chciałam tylko pokazać szukającym w sieci informacji rodzicom, że istnieje także odmienne podejście do tematu. Że ilość schodów w hotelu nie musi go wykluczać, a łóżeczko dla dziecka nie jest niezbędnym wyposażeniem pokoju.
Ktoś może mi zarzuć, że nigdy nie podróżowałam z niemowlakiem i będzie miał rację, dlatego o takich dzieciach nie będę się wypowiadała, choć nie raz widywałam niemowlęta spędzające urlop pod namiotem. Z takim dzieckiem, oczywiście zdrowym, jest bardzo łatwo podróżować: kuchnia nosi go na rękach, a łazienka jest przyczepiona do pupy, czego chcieć więcej?
Kilka dni temu byliśmy pod namiotami razem ze znajomymi, którzy byli z trzymiesięcznym dzieckiem - chcieć to móc. Takie dziecko nawet łózko ma najwygodniejsze, bo wystarczy odpiąć gondolę z wózka i przełożyć ją do namiotu.
Wracając jednak do naszych podróży, podróżowałam z dwójką małych dzieci, z których jedno miało niespełna półtora roku, a drugie trzy latka więc jakieś tam doświadczenie mam.
Pierwsze nasze dłuższe nocowanie poza domem miało miejsce właśnie pod namiotem, i wcale nie mieliśmy ze sobą jakoś specjalnie dużo rzeczy. Co trzeba zabrać dla dziecka na taki wyjazd więcej niż dla osoby dorosłej? Pieluszki, butelkę na mleko (pozostałe napoje Kruszynka, co prawda jeszcze z pomocą, ale piła już z kubeczka), wózek (małą spacerówkę) jeśli planuje się dłuższe piesze wycieczki i chyba tyle. Oczywiście trzeba mieć przy sobie jeszcze cały zapas mokrych chusteczek, ale to zawsze pakowaliśmy, nawet podróżując bez dzieci. To są najważniejsze rzeczy. Jako, że my pierwszy biwak mieliśmy na polanie, a nie na campingu zabraliśmy ze sobą jeszcze nocnik, który jednak ułatwia trochę życie, szczególnie w nocy, gdy nikomu nie chce się nosić dziecka do lasu (tu mam na myśli Myszkę). Do ubrań przejdę później, bo to kwestia wyjazdu nie tylko pod namiot, ale także do hotelu, pensjonatu czy kwatery prywatnej. Na wyjazd pod namiot trzeba zabrać tylko dodatkowo gruby dres do spania, bo z nocami różnie bywa, kurtkę przeciwdeszczową i dodatkową parę butów, gdyby jednak pogoda nas nie rozpieszczała za bardzo.
Bez problemu obyliśmy się bez łóżeczka turystycznego, kubków niekapków, termosików i innych gadżetów, mało tego obyliśmy się także bez prądu i bieżącej wody.
Z wyprawki nazwijmy to ogólnorodzinnej zabieramy zawsze: dobry namiot, materace i śpiwory i poduszki do spania (to zawsze zajmuje najwięcej miejsca), latarki, czajnik lub małą kuchenkę gazową (na allegro za 30 zł) i koc piknikowy z izolacją, bo gdy rano jest rosa dobrze mieć coś suchego pod siedzeniem w trakcie śniadania. Do tego jeszcze plastikowe naczynia wielokrotnego użytku, w trosce o środowisko, lub jednorazowe gdy wiemy, że nie będzie bieżącej wody.
Nie twierdzę, że czasami się nie rozpieszczamy. Gdy planujemy dłuższy pobyt w jednym miejscu i mamy wolne miejsce w samochodzie, szalejemy i zabieramy rozkładane krzesła i stół. A co! Nam też się czasem trochę luksusu należy.
Hotel - to już zupełnie inna bajka. Tutaj ludzie często mają dużo większe wymagania. Winda, brak schodów, łóżeczka turystyczne, przewijaki, kuchnie, pralki... Do tego brodzik, plac zabaw, animatorzy... W sumie nie wiem co jeszcze, bo ja nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Dla mnie hotel musi być przede wszystkim czysty! Ze wszystkim innym bez problemu, i uszczerbku na relaksie, damy sobie radę.
Gdy byliśmy na dwutygodniowym urlopie w tureckim hotelu (w te same wakacje w które rozpoczęliśmy namiotowanie dzieci) mieszkaliśmy na drugim piętrze bez windy - zostawialiśmy wózek pod schodami i chodziliśmy piechotą - przy okazji zrzucaliśmy kalorie po sycących posiłkach.
Łóżeczka nie zamawialiśmy, choć była taka możliwość, a w pokoju złączyliśmy łóżka i spaliśmy wszyscy razem.
Jeśli chodzi o plac zabaw to ja zdecydowanie jest zwolennikiem hoteli gdzie go nie ma. Gdyby był to przez cały dzień musielibyśmy na nim siedzieć, a place zabaw to mamy u siebie przez cały rok. Jeśli dziewczynki zapragną się pohuśtać zawsze znajdzie się jakaś huśtawka w okolicy.
Jakie ciuchy trzeba spakować dla dziecka na wyjazd? Getry są najlepszym rozwiązaniem, nadają się do na spacer, w góry, do zwiedzania i szaleństw na placu zabaw, a także do spania. Poza tym nauczyłam się już, że podróżując z małym dzieckiem lepiej jest zabrać więcej rzeczy dla siebie niż dla dziecka - u nas było zawsze jakoś tak, że wszystkie rozlane czekolady, wyrzucone lody czy inne nieprzewidziane wydarzenia lądowały na mnie, a nie na dziewczynach.
A tak na prawdę jedyną rzeczą jaką trzeba spakować są dokumenty! Bez całej reszty można się obyć.
Ktoś może mi zarzuć, że nigdy nie podróżowałam z niemowlakiem i będzie miał rację, dlatego o takich dzieciach nie będę się wypowiadała, choć nie raz widywałam niemowlęta spędzające urlop pod namiotem. Z takim dzieckiem, oczywiście zdrowym, jest bardzo łatwo podróżować: kuchnia nosi go na rękach, a łazienka jest przyczepiona do pupy, czego chcieć więcej?
Kilka dni temu byliśmy pod namiotami razem ze znajomymi, którzy byli z trzymiesięcznym dzieckiem - chcieć to móc. Takie dziecko nawet łózko ma najwygodniejsze, bo wystarczy odpiąć gondolę z wózka i przełożyć ją do namiotu.
Wracając jednak do naszych podróży, podróżowałam z dwójką małych dzieci, z których jedno miało niespełna półtora roku, a drugie trzy latka więc jakieś tam doświadczenie mam.
Pierwsze nasze dłuższe nocowanie poza domem miało miejsce właśnie pod namiotem, i wcale nie mieliśmy ze sobą jakoś specjalnie dużo rzeczy. Co trzeba zabrać dla dziecka na taki wyjazd więcej niż dla osoby dorosłej? Pieluszki, butelkę na mleko (pozostałe napoje Kruszynka, co prawda jeszcze z pomocą, ale piła już z kubeczka), wózek (małą spacerówkę) jeśli planuje się dłuższe piesze wycieczki i chyba tyle. Oczywiście trzeba mieć przy sobie jeszcze cały zapas mokrych chusteczek, ale to zawsze pakowaliśmy, nawet podróżując bez dzieci. To są najważniejsze rzeczy. Jako, że my pierwszy biwak mieliśmy na polanie, a nie na campingu zabraliśmy ze sobą jeszcze nocnik, który jednak ułatwia trochę życie, szczególnie w nocy, gdy nikomu nie chce się nosić dziecka do lasu (tu mam na myśli Myszkę). Do ubrań przejdę później, bo to kwestia wyjazdu nie tylko pod namiot, ale także do hotelu, pensjonatu czy kwatery prywatnej. Na wyjazd pod namiot trzeba zabrać tylko dodatkowo gruby dres do spania, bo z nocami różnie bywa, kurtkę przeciwdeszczową i dodatkową parę butów, gdyby jednak pogoda nas nie rozpieszczała za bardzo.
Bez problemu obyliśmy się bez łóżeczka turystycznego, kubków niekapków, termosików i innych gadżetów, mało tego obyliśmy się także bez prądu i bieżącej wody.
Z wyprawki nazwijmy to ogólnorodzinnej zabieramy zawsze: dobry namiot, materace i śpiwory i poduszki do spania (to zawsze zajmuje najwięcej miejsca), latarki, czajnik lub małą kuchenkę gazową (na allegro za 30 zł) i koc piknikowy z izolacją, bo gdy rano jest rosa dobrze mieć coś suchego pod siedzeniem w trakcie śniadania. Do tego jeszcze plastikowe naczynia wielokrotnego użytku, w trosce o środowisko, lub jednorazowe gdy wiemy, że nie będzie bieżącej wody.
Nie twierdzę, że czasami się nie rozpieszczamy. Gdy planujemy dłuższy pobyt w jednym miejscu i mamy wolne miejsce w samochodzie, szalejemy i zabieramy rozkładane krzesła i stół. A co! Nam też się czasem trochę luksusu należy.
Hotel - to już zupełnie inna bajka. Tutaj ludzie często mają dużo większe wymagania. Winda, brak schodów, łóżeczka turystyczne, przewijaki, kuchnie, pralki... Do tego brodzik, plac zabaw, animatorzy... W sumie nie wiem co jeszcze, bo ja nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Dla mnie hotel musi być przede wszystkim czysty! Ze wszystkim innym bez problemu, i uszczerbku na relaksie, damy sobie radę.
Gdy byliśmy na dwutygodniowym urlopie w tureckim hotelu (w te same wakacje w które rozpoczęliśmy namiotowanie dzieci) mieszkaliśmy na drugim piętrze bez windy - zostawialiśmy wózek pod schodami i chodziliśmy piechotą - przy okazji zrzucaliśmy kalorie po sycących posiłkach.
Łóżeczka nie zamawialiśmy, choć była taka możliwość, a w pokoju złączyliśmy łóżka i spaliśmy wszyscy razem.
Jeśli chodzi o plac zabaw to ja zdecydowanie jest zwolennikiem hoteli gdzie go nie ma. Gdyby był to przez cały dzień musielibyśmy na nim siedzieć, a place zabaw to mamy u siebie przez cały rok. Jeśli dziewczynki zapragną się pohuśtać zawsze znajdzie się jakaś huśtawka w okolicy.
Jakie ciuchy trzeba spakować dla dziecka na wyjazd? Getry są najlepszym rozwiązaniem, nadają się do na spacer, w góry, do zwiedzania i szaleństw na placu zabaw, a także do spania. Poza tym nauczyłam się już, że podróżując z małym dzieckiem lepiej jest zabrać więcej rzeczy dla siebie niż dla dziecka - u nas było zawsze jakoś tak, że wszystkie rozlane czekolady, wyrzucone lody czy inne nieprzewidziane wydarzenia lądowały na mnie, a nie na dziewczynach.
A tak na prawdę jedyną rzeczą jaką trzeba spakować są dokumenty! Bez całej reszty można się obyć.
Nie mam zbyt dużego doświadczenia jeśli chodzi o podróżowanie z Dzieckiem bo do tej pory w sumie nigdy nie byliśmy na tego typu wycieczce (namiot, hotel). Czasem przemieszczamy się w inne części Polski ale to do rodziny ;-)
OdpowiedzUsuńNawet jadąc do rodziny można spakować się do jednej walizki lub zabrać ich ze sobą kilka :) Ja jestem zwolennikiem minimalizmu w tej kwestii :)
UsuńNasze podróże z Tygrysem póki co ograniczają się do codziennych dojazdów do pracy i nieodległych wycieczek. Te tematy ogarniamy. W poniedziałek czeka na całodzienny wyjazd. Najważniejsze dla Młodego jest jedzonko. Zobaczymy jak zniesie dłuższą drogę. Jeśli chodzi o dłuższe i dalsze wyjazdy Twoje podejście jest mi bliskie.
OdpowiedzUsuńU nas sama podróż samochodem różnie wygląda przez chorobę lokomocyjną Kruszynki, choć ostatnio jest już lepiej
UsuńZ jedzeniem na szczęście nigdy nie mieliśmy problemów, choć zdarzało się, że Kruszynka przez tydzień jadła tylko rodzynki. Ale wychodzę z założenia, że jeśli dziecko ma dostęp do jedzenia to z głodu nie umrze, nie chce niech nie je.
Bardzo podoba mi się Twój wpis. Najważniejsze abyśmy my byli zadowoleni ze sobą na wczasach. Dzieciaczki wbrew pozorom nie potrzebują kategorii luks w hotelu;)) To są nasze fanaberie-dorosłych. Jeżeli my sprawimy ze wypoczynek jest atrakcyjny to dzieciom nie będzie przeszkadzało za mało stopni, czy bóg wie co jeszcze. Chociaż my w tym roku poszliśmy na lenistwo i wybraliśmy miejsce na Mazurach gdzie troszkę wszystko jest pod nos podane;)))
OdpowiedzUsuńRodzice często wybierają dobre hotele właśnie dla własnej wygody. Animator zajmie się dzieckiem i spokój.
UsuńCzasami też wybieramy hotel z opcją all inclusive, ale staramy się jednak nie siedzieć cały czas na miejscu.
Nie znam się na podróżach z dzieckiem, ale animator to jest dobry, jak rodzice lubią sami być bez dziecka, a tak to raczej nie widzę potrzeby:) Zgadzam się, że czysty hotel to podstawa, bo jak latają karaluchy po podłodze, to nie może być przyjemnie bez względu na to, czy się jest z dziećmi czy bez.
OdpowiedzUsuńBuziaki!:))
Karaluchy to nie, ale byłam w hotelu w którym biegały jaszczurki :)
UsuńOh, ja marzę, aby raz, tylko jeden jedyny raz, wyjechać gdzieś, gdzie jest animator, zajmie się dziećmi a ja będę mogła totalnie wyłączyć się!
OdpowiedzUsuńTaka opcja nie jest dla mnie, ale jak pisałam każdy lubi coś innego :)
UsuńMy wyjeżdżamy często na wycieczki objazdowe po naszych Mazurach, tak spontanicznie. Na noc wracamy zawsze do domu. W tym roku wybraliśmy sie po raz pierwszy nad morze i było świetnie! Namiot i maly biwak mam w planach ale najpierw musimy kupić jakiś namiot. ;) Polecisz coś?
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tego na jakie wyjazdy się nastawiacie. Na krótkie wycieczki zdecydowanie polecam namiot 2 SECONDS EASY 3-OSOBOWY QUECHUA z Decathlonu. Jest rewelacyjny! Rozkłada się w 2 sekundy, a składa w pół minuty. Dla naszej 4 jest już trochę mały, ale i tak bardzo często z niego korzystamy. Był z nami już na niejednej wycieczce i nigdy nas nie zawiódł.
UsuńJa jeszcze nigdy nie wyjeżdżałam z córką gdzieś daleko by nocować w namiocie lub hotelu choć przyznam, że bardzo bym chciała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wszystko przed Wami :)
UsuńZgadzam się często słyszę ile to trzeba zabrać rzeczy dla dziecka na wyjazd! Zwykle kwestia wyjazdów z dziećmi i potrzebnych im rzeczy jest według mnie nieco wyolbrzymiana. Tak jak pakujemy rzeczy dla siebie, tak i dziecku. Wbrew pozorom dzieci nie potrzebują wielu rzeczy ktore wydają nam się być niezbędne.. Obejda sie bez specjalnych sztucców, alerzyków i 5 kubków niekapków ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, dzieciom zabieram tylko ciuchy i koce, resztę rzeczy zabieramy wspólnych i to dokładnie tych samych, które zabieraliśmy w czasach "przed dziećmi".
UsuńCześć. Fajny blog! Przeczytałem kilka tematów, w których poruszasz tematykę biwakowania w namiocie. Mam do Ciebie kilka pytań, ale zanim je napiszę poznaj moją sytuację... Za miesiąc wybieram się z córką i żoną do Chorwacji na kilka dni. Zabieramy namiot. Namiot mam spory (nawet jak na trzy osoby), ale problemem może być moja dwuletnia córka, z którą nie potrafimy sypiać. Rok temu byliśmy na jedną noc pod namiotem i tę noc chciałbym jak najszybciej zapomnieć. W ogóle się nie wyspaliśmy. Gdy córka się przebudziła to dała nam w kość. W łóżku też ciężko się z nią śpi, bo wierci się strasznie. Na ten wyjazd planujemy... uwaga... uwaga... wziąć łożeczko turystyczne, które zajmie połowę namiotu. Reszta miejsca na naszą dwójkę.
OdpowiedzUsuń1. Co myślisz o takim pomyśle?
2. Jak sobie radzicie/radziliście z takimi sprawami?
3. Czy takie sytuacje przechodzą z czasem?
4. Czy znasz może kogoś kto miał taki problem i go sensownie rozwiązał?
Dziękuję.
Cześć, moje dziewczyny jeździły pod namiot już od najmłodszych lat, ale nie mieliśmy problemów ze wspólnym spaniem, choć zdarza się nam (szczególnie jak co noc śpimy w innym miejscu) spędzić noc w małym, 3 osobowym namiocie, który ma wielkość dokładnie naszego materaca.
UsuńJak rozwiązujemy takie sytuacje? Staramy się nie przejmować tym, że dziewczyny się wiercą, w nocy często zmieniają miejsce spania, raz śpiąc normalnie, raz w nogach, raz w poprzek z różnymi częściami ciała na pozostałych członkach rodziny. Ja już przestałam się tym przejmować i po prostu je z siebie ściągam jak mi przeszkadzają, a jak śpią w nogach to trudno, ich sprawa :)
Jeśli chodzi o łóżeczko turystyczne, to my nigdy nie mieliśmy go pod namiotem, ale jeśli macie na nie miejsce to uważam, że to dobry pomysł. Najważniejsze, żeby Wam wszystkim było wygodnie.
Miłej podróży :)
Czy takie sytuacje przechodzą z czasem to jeszcze nie wiem, moja starsza córka ma już 6 lat i nadal potrafi wędrować po całym materacu :)
UsuńPodróże z dzieckiem to wyższa logistyka, trzeba o wszystkim pamiętać.
OdpowiedzUsuń