Byliście kiedyś w Tajlandii? Jeśli nie, podobnie zresztą jak ja, to rozsiądźcie się wygodnie i razem z "Małymi podróżnikami" ruszamy w podróż.
Na początek, razem z dziewczynkami, sprawdziłyśmy oczywiście gdzie w ogóle leży Tajlandia, jaką ma flagę, co jest jej stolicą i w jakim języku porozumiewają się jej mieszkańcy.
Czytałyśmy także co nieco o zabytkach Bangkoku oraz o Buddzie. Dziewczynki w ogóle nie mogły pojąć, że ludzie mogą modlić się do kogoś innego niż Jezus i że mogą wierzyć w innego Boga. Choć tak na prawdę to Myszka nie mogła tego zrozumieć, bo Kruszynka nawet nie udawała, że ją to cokolwiek interesuje. Ale jakoś udało mi się jej to wyjaśnić, w końcu zależy mi na tym, żeby moje dzieci wyrosły na tolerancyjne osoby.
Taka mała dygresja odnośnie tolerancji i równouprawnienia. Mieszkamy w małej miejscowości i zbyt dużo nie podróżujemy, ale jednak moje dzieci nie raz widziały już osoby o innym kolorze skóry, przeważnie czarnoskóre, bo Azjatów chyba nie miały okazji poznać. Ich widok nie robił na nich żadnego wrażenia, nawet nie oglądały się zaciekawione, co byłoby całkiem zrozumiałe i naturalne, przecież jednak nie ma co udawać, że się nie różnimy. Gdy jednak kiedyś wyciągnęłam swoją starą lalkę Muszynka i dałam Myszce do umycia, bo 20 lat przeleżała w szafie i trochę się zakurzyła, to Myszka cały czas twierdziła, że jest ona nadal brudna, bo ma ciemną buzię.
Wracając jednak do Tajlandii, sprawdziłyśmy również jakie zwierzęta zamieszkują ten egzotyczny zakątek świata...
... oraz poczytałyśmy o pływających targach i domach na wodzie - co akurat bardzo zainteresowało obie moje córeczki.
W naszej podróży nie mogło zabraknąć oczywiście także tańca, który dla dziewczynek jest bardzo ważny, mogłyby całymi dniami tańczyć, chyba rosną mi małe gwiazdy estrady.
Udało nam się poznać kilka ciekawostek o Tajlandii:
- Tajlandia ma przydomek "krainy uśmiechu", który zawdzięcza bardzo pogodnemu usposobieniu swoich mieszkańców
- nieopodal Bangkoku znajduje się jedyny w swoim rodzaju cyrk krokodyli
- w tym samym miejscu znajduje się największa na świecie hodowla krokodyli - 20000 sztuk
Skoro w Tajlandii jest aż tyle krokodyli więc my także zrobiłyśmy kilka.
Nasze pierwsze gady powstały z odbicia stópek pomalowanych zieloną farbą, miałyśmy przy tym bardzo dużo zabawy.
Gdy odbite ślady wyschły dorysowałyśmy krokodylom oczy i zęby, jedną część narysowałam ja, drugą część tylko wykropkowałam, a Myszka dokończyła zabawę w dentystę (a właściwie chyba protetyka).
Powstało nam całkiem niezłe stadko, może mniejsze niż to w Tajlandii, ale jak na warunki domowe to i tak mamy dość sporo krokodyli.
Do powyższego grona dołączył jeszcze jeden osobnik, największy - krokodyl z opakowania po jajkach i rolek po papierze toaletowym.
Głowa i tułów powstały z wyciętych i pomalowanych wytłoczek, a nogi gada z przeciętych na pół rolek. Całość została oczywiście pomalowana na zielono, pomijając zęby i pazury - najgroźniejsze z krokodylich atrybutów, zostały pomalowane na biało.
Po wyschnięciu farby całość posklejałyśmy klejem na gorąco, na końcu przypomniałyśmy sobie jeszcze o języku.
Nasz krokodyl wygląda całkiem imponująco, można się go wystraszyć, zupełnie jak prawdziwego.
Następnym razem wybierzemy się do Wietnamu.
Ale świetne, uwielbiam Czytać takie rzeczy :-) PANI jest niesamowita, jak można zaciekawić dziecko, no coś świetnego, bardzo fajne Monika Flok
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCzułam się jakbym z Wami była w tej podróży :) BOMBA
OdpowiedzUsuńTeraz z nami możesz zwiedzić cały świat :)
Usuńsuper... a ja w ciemnym lesie.. Jutro ogarniemy chyba trochę. Chociaż dziś mieliśmy ryż po tajsku na obiad :) o dziwo nawet mężowi smakował :P
OdpowiedzUsuńU Was nawet obiady są tematyczne? :)
UsuńAle świetna zabawa :)
OdpowiedzUsuńKolejna bardzo ciekawa, inspirująca podróż - a Wasze krokodyle jak żywe, aż strach się bać ;)
OdpowiedzUsuńKruszynka się bała :)
Usuńsuper warsztat! My też świetnie bawiliśmy się w Tajlandii:)
OdpowiedzUsuńWasz smok rewelacja!
Chyba jednak nie wyszedł nam zbyt dobrze, bo to miał być krokodyl, a nie smok :)
UsuńJajeczny krokodyl wymiata :D
OdpowiedzUsuńI te nóżki zielone a z nich krokodylki stworzone, rewelacja, cieplutko Was pozdrawiam!!!
Ale ładna rymowanka :)
UsuńŚwietny pomysł na to, by dzieci poznały inne kraje :) Dla mnie bomba!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajnie tak z Wami podróżować... Zawsze jakieś fakty i ciekawostki a do tego spora dawka kreatywności... Super...
OdpowiedzUsuńPs. Stópkowe krokodylki urocze :-)
Przed nami jeszcze dwa lata podróży :)
UsuńFajnie tak z Wami podróżować... Zawsze jakieś fakty i ciekawostki a do tego spora dawka kreatywności... Super...
OdpowiedzUsuńPs. Stópkowe krokodylki urocze :-)
Zgadzam się - krokodylki urocze. Widziałam kiedyś w sieci i sama się przymierzam. A ja po Twoim poście chodzę od wczoraj i śpiewam dla Tygrysa piosenkę o krokodylach, ale znad Nilu.
OdpowiedzUsuńPiękna podróż. Czekam na kolejną.
Do Nilu też dojedziemy :)
UsuńTo jest wycieczka marzeń mojego mężusia więc chyba go zaciągnę żeby poczytał Twoje wpisy;). Pozdrawiam Was zdolne babeczki
OdpowiedzUsuńUważaj na męża, jak wpisywałam w wyszukiwarkę Tajlandię to wyskakiwały mi strony "ile kosztują dziewczyny" :)
UsuńŚwietne krokodyle!:)) Chętnie bym się wybrała do Tajlandii.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń