Dzień Wszystkich Świętych - czas na chwilę zadumy i refleksji nad własnym życiem oraz nad tym co będzie później.
Spacerując wieczorem po cmentarzu i obserwując morze płonących zniczy zastanawiałam się co jest po śmierci. I nie miałam tu na myśli tego co jest "po drugiej stronie", ale to co zostaje po nas TU, na Ziemi. Jak długo przetrwa pamięć po nas? Będą nas pamiętały nasze dzieci, może wnuki, jeśli będziemy mieli dużo szczęścia to może prawnuki i ... tyle. Nikt więcej nie zastanowi się nad tym, że kiedyś tu byliśmy, że mieliśmy jakieś plany, marzenia, że kochaliśmy, że mieliśmy problemy, które były dla nas ważne, a które po latach w ogóle przestały być istotne.
Żyjemy z dnia na dzień myśląc, że mamy przed sobą jeszcze wiele czasu i niektóre sprawy możemy odłożyć na później. Jutro zadzwonię do babci, za tydzień odwiedzę rodziców, za miesiąc spotkam się z przyjaciółmi, dziś nie mam czasu zabrać dzieci na plac zabaw możemy przecież iść jutro. Tylko, że jutra może nie być, może zabraknąć nas albo kogoś z naszych bliskich. Trzeba zawsze starać się żyć tak jakby dzisiejszy dzień był naszym ostatnim.
A jak często my myślimy o zmarłych? Jak wielu przodków ze swojej rodziny znamy chociażby z opowieści?
Jakiś czas temu stworzyłam drzewo genealogiczne swojej rodziny. Udało mi się dojść do prapradziadków ze strony taty i praprapradziadków ze strony mamy. Niestety nie udało mi się już odszukać ich rodziców czy rodzeństwa, mimo że przecież kiedyś to byli najbliżsi sobie ludzie. A teraz? Teraz nikt już o nich nie pamięta.
Żyjemy, staramy się przeżyć życie jak najlepiej a później i tak wszyscy o nas zapomną. Jedyne co ma szansę przetrwać to wartości jakie przekazujemy naszym dzieciom i nadzieja, że one przekażą je następnym pokoleniom tak jak nasi przodkowie przekazali nam.
Co ja bym chciała przekazać swoim dzieciom:
- dobroć - aby były dobre dla innych i traktowały wszystkich tak jakbyś same chciałyby być traktowane
- uczciwość - nie tylko wobec innych, ale także wobec siebie
- ciekawość świata
P.S. Ostatnio chciałam dopisać do drzewa genealogicznego swoje dzieci i okazało się, że zniknęło ono z mojego laptopa. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale muszę poświęcić kiedyś znów kilka wieczorów i spróbować je odtworzyć.
Ja nad drzewem kiedyś siedziałam, pracochłonna robota, odnośnie święta zmarłych zawsze ma ten swój urok i głównie chodzimy wieczorową porą.
OdpowiedzUsuń